Foto - Hołowczyc FB

Hołowczyc z dobrym wynikiem 5-go etapu

Załoga Krzysztof Hołowczyc / Łukasz Kuczera odnotowali bardzo dobry wynik podczas piątego etapu Rajdu Dakar pomimo wciąż odczuwalnych kontuzji jakich nabawili się podczas wypadku na drugim etapie rajdu gdzie załoga poniosła ogromne straty czasowe. Wypadek ten zasadniczo wykluczył załogę z walki o miejsce na podium, a sam kierowca dalszy start w Rajdzie motywuje złożoną obietnicą.

Foto – Hołowczyc FB

Dla nas najważniejsze jest to, że jedziemy w rajdzie – obiecałem Jurkowi Owsiakowi, że zbierzemy kilometry – mój sponsor BIO-GEN, za każdy przejechany kilometr odcinka specjalnego przekaże na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy 10 zł To dla nas wielka motywacja.Sportowo niestety jesteśmy daleko, nie tak miało być ale taki jest motorsport, a w szczególności taki jest Dakar. Po niedzielnym wypadku nasz fizjoterapeuta musi nas naprawiać i wykonuje świetną robotę.Dziękuję Marcin Woźniak.Na początku odcinka jest ok i czuję się dobrze, potem praktycznie przy pierwszej większej dziurze wraca potworny ból. Jest mi bardzo ciężko ale zaciskam zęby. Łukasz też ma bolący kręgosłup…mam nadzieję, że nie skończy się to dla nas czymś bardziej poważnym. W takim stanie ciężko było też nam utrzymać koncentrację i dlatego popełniliśmy błędy nawigacyjne. Najważniejsze, że jedziemy dalej, nie poddajemy się.

czytamy na profilu społecznościowym Hołowczyca
Foto – Hołowczyc FB

Hołek na piątym etapie jechał bardzo stabilnie uniknąwszy problemów co dało mu ogólnie 30 miejsce w klasyfikacji tracąc do najszybszego zawodnika zaledwie 16 minut i 12 sekund.

Dzisiaj mieliśmy bardzo długą dojazdówkę, bo aż 527 kilometrów, potem dość krótki odcinek, który składał się z samych wydm. Ponad 500 kilometrów trasy dojazdowej w rajdówce robi swoje ale dynamicznie zaczęliśmy oes. Pierwsza wydma, druga, trzecia, potem bardzo silne uderzenie i nagle potężny paraliż prawej ręki. Nie byłem wstanie jechać – piekielnie mnie bolało. Myślałem już ze coś poważnego się stało, podjęliśmy decyzję, że już spokojnie jedziemy do mety. W strefie serwisowej trafiłem do centrum medycznego, gdzie lekarz zawodów przeprowadził diagnostykę – rentgen i tomograf. Na szczęście nie mam nic złamanego ani pękniętego, jednak mam uciśk kręgów na nerw, który powoduje potworny ból. Cały czas jesteśmy pod opieką Marcina Woźniaka – fizjoterapeuty, który przywraca nas do sprawności. Dzisiaj noc spędzę w kołnierzu ortopedycznym, żeby mój kręgosłup miał chwilę na regenerację. Szczerze nie pamiętam tak trudnego Dakaru. Musimy jednak jechać pomimo bólu – będę walczył do mety! Przed nami jutro odcinek zwany maratonem – dwa dni bez serwisu, śpimy w namiotach. Jutro będzie lepiej

czytamy na profilu społecznościowym Hołowczyca

Podobne tematy