Krzysztof Hołowczyc ponownie stracił bardzo dużo czasu w trakcie szóstego etapu Rajdu Dakar po kolizji ze swoim rywalem Kris Mekke. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, aczkolwiek etap ten jest podzielony na dwa dni co oznacza, że kierowcy nie maja dostępu do serwisu i śpią w namiotach biwakowych.
Hołowczyc dotarł w czwartek jedynie do punktu kontrolnego oznaczonego na 246. kilometrze trasy, mając ponad trzy godziny straty do najszybszych załóg.
W mediach społecznościowych pokazało się zdjęcie obu kierowców co napawa optymizmem, iż będą mogli dalej ze sobą rywalizować.

Na tym samym odcinku poważnemu wypadkowi uległ lider i faworyt do wygranej Yazeed Al-Rajhi, który rozbił na jednej z wydm swoją Toyote. Rajd Dakar poinformował, że kierowca prawdopodobnie wróci na trasę w trakcie etapu siódmego o ile jego auto będzie naprawione zgodnie z wytycznymi bezpieczeństwa opisanymi przez FIA